Od razu widać, że zbliża
się połowa sierpnia, bo zaczynam sobie przypominać, że nieuchronny wrzesień jest
tuż za rogiem. Wszędzie reklamy tornistrów i zeszytów, w sieciówkach kolekcje o
kojąco brzmiącej nazwie „Back to school”, a człowieka szlag trafia. Pisząc „człowieka”
mam na myśli, akurat w tym przypadku, lektora języka obcego.
Wiecie, są dwa oblicza
nadchodzącego roku szkolnego, a wszystko dlatego, że zdecydowana większość
lektorów od lipca do września ma wakacje, ponieważ ich uczniowie również mają
wakacje, logiczne. Z jednej strony nic tylko się cieszyć, bo chyba żaden inny
zawód (oprócz nauczyciela) może korzystać z 2 miesięcy zbijania bąków. Wreszcie
mamy czas na zajmowanie się swoimi problemami, na regenerację strun głosowych i
poczucia, że jest się dorosłym, zdrowym psychicznie człowiekiem.
Z drugiej strony, po tak długiej przerwie aż się chce wracać! Już nawet nie chodzi o to, że przez 2 miesiące czujesz się jak pasożyt na chwilowym bezrobociu i chcesz iść do pracy z poczucia winy. Chodzi o to, że zwyczajnie tęsknisz za uczniami, za ich uśmiechniętymi mordkami i chęcią (jakakolwiek by nie była) do nauki i zwyczajnie CHCE CI SIĘ coś robić. Lektor ma ten komfort, że ma szansę zatęsknić i rozpocząć nowy cykl na świeżo, wypoczęty, niczym czysta karta.
Z drugiej strony, po tak długiej przerwie aż się chce wracać! Już nawet nie chodzi o to, że przez 2 miesiące czujesz się jak pasożyt na chwilowym bezrobociu i chcesz iść do pracy z poczucia winy. Chodzi o to, że zwyczajnie tęsknisz za uczniami, za ich uśmiechniętymi mordkami i chęcią (jakakolwiek by nie była) do nauki i zwyczajnie CHCE CI SIĘ coś robić. Lektor ma ten komfort, że ma szansę zatęsknić i rozpocząć nowy cykl na świeżo, wypoczęty, niczym czysta karta.
Ale żeby nie było zbyt
kolorowo – o ile nie masz podpisanej umowy na kilka lat z rzędu, to przełom
sierpnia i września jest, niestety, szkołą biznesowego życia. Szkołą
organizacji, prowadzenia kalendarza, negocjacji i asertywności. Te dwie
ostatnie kwestie są chyba najistotniejsze.
Źródło http://memeguy.com/photo/53383/-days-after-a-job-interview |
Zazwyczaj z dniem 30 czerwca kończy się umowa o pracę, a więc przez najbliższe dwa miesiące żyjesz w zawieszeniu nie wiedząc, co tak naprawdę będziesz robił od września. Nie wiesz, czy trafisz do tej samej firmy, ale oczywiście masz taką nadzieję. Masz nadzieję, ale jednocześnie zabezpieczasz się rozsyłając CV i czekając na telefony. Przez te 2 miesiące + dodatkowy wrzesień (największy chaos) dzwonią do ciebie rekruterzy (oczywiście przy dobrych wiatrach i dobrych chęciach). Wtedy się zaczyna…
1.
Dzwonienie
nie wiadomo skąd
Dzwoni
kobieta, nie przedstawia się, nie mówi z jakiej firmy ani skąd ma mój numer
telefonu, tylko od razu „Czy nadal jest pani zainteresowana pracą?”. Na moje
pytanie „Na jakiej zasadzie?” wiem tylko, że „Prowadzenie zajęć z języka
angielskiego”. No tak, głupia ja, jak mogłam zadać tak oczywiste pytanie. Dociekam
więc dalej „Mogłaby podać pani jakieś szczegóły?” na co słyszę „A mogłybyśmy
się spotkać jutro, albo najlepiej za godzinę? Jest pani z Częstochowy?”. Bez
komentarza.
2.
Super-ekstra-tajna
umowa
Mój
faworyt. „Tu jest umowa, najważniejsze są te dwa paragrafy (pokazuje palcem),
proszę sobie przeczytać a ja w tym czasie poproszę pani dowód osobisty i numer
konta”. Ha ha ha. Faktycznie, w tych paragrafach widnieje wysokość mojego
wynagrodzenia i okres trwania umowy, ale poza nimi umowa ciągnie się na 3
strony maczkiem + aneks. Oczywiście nie wolno mi przeczytać umowy na spokojnie
w domu i zastanowić się nad warunkami współpracy, muszę czytać tu i teraz, ale
szybko, bo „za 5 minut mam następnego kandydata”. Czytam więc, przypominając
sobie jak przed kolokwium wertowało się na szybko notatki, staram się wyciągnąć
kwintesencję wszystkiego, ale jak brzmią umowy wie chyba każdy. Jak bełkot.
Bełkot naszpikowany karami dla lektora za wszystko.
3.
Praca w
zorganizowanych blokach zajęć
Blok
zajęć to dla mnie minimum 3 pełne godziny w obojętnie jakim ale JEDNYM miejscu
w przyzwoitej lokalizacji z dojazdem komunikacją miejską. Dla rektutera blok,
to 2x45minut na wsi 30km pod miastem z PKSem raz na 2 godziny, oczywiście za
marną stawkę, bo to wieś. Opłacalne jak kupowanie jedzenia w kinie. A skoro już
o wsiach mowa, to…
4.
Brak dodatku
delegacyjnego
Nigdzie
w CV nie wpisuję, że posiadam swój własny samochód, więc wiadome jest, że
stawiam na dojazdy komunikacją miejską. Oferta jaką złożono mi rok temu to
45min zajęć w szkole, do której dojazd zajmuje mi dokładnie tyle samo – 45 minut,
nie uwzględniając korków. Dojazd obejmuje przesiadkę, czyli trasę w obie strony
pokonuję 4 autobusami z 4 skasowaniami biletu, 2,80zł sztuka. Poza domem jestem
więc 2h15min, za co zapłacone mam niecałe 25zł. Koszt dojazdu to 11,20zł co po
podliczeniu daje zysk około 10zł/h. Na pytanie o zwrot kosztów dojazdu słyszę „Nie
przewidujemy takowego”. W mojej drugiej szkole w tym samym czasie zarabiam
60zł. W stolicy 60zł to stawka za 45min zajęć. Dziękuję, dobranoc.
5.
W sumie to
jeszcze nie wiemy, czego chcemy ale proszę podpisać umowę i być na nasze
zawołanie
Standard
w nowo otwieranych szkółkach. „Wie pani, jesteśmy nowi na rynku i sami jeszcze
wiele nie wiemy”, „Mamy autorską metodę, której sami musimy się nauczyć”, „Proszę,
tu są materiały o tej metodzie, proszę sobie przeczytać”, „Czy jest pani w
razie czego dyspozycyjna cały dzień?”, „Nie wiemy, czy otworzą nam się grupy w
centrum, ale proszę podpisać umowę, w razie czego powstanie grupa w Dalekiej
Wsi”, „Czy mogłaby pani przeprowadzić kilka godzin zajęć dla rodziców, bo mogli
panią ocenić?”, „Jeszcze nie wiemy, ile będzie grup, ale proszę sobie
zarezerwować dla nas najlepiej 4 dni w tygodniu jak już coś będziemy wiedzieć”.
6.
Jesteś tylko
nasz!!!
Najbardziej
absurdalna rzecz ever – umowa na wyłączność, czyli lektor nie ma prawa pracować
w innej firmie na tym samym stanowisku. Miałoby to sens, gdyby w ofercie był
cały etat, ale niestety w grę wchodzą dodatkowe godziny. W skrócie, firma
oferuje pracę dorywczą wymagając abyś się z tego utrzymał i nie łapał godzin
nigdzie indziej. Kiedy widzę lub słyszę coś takiego mam ochotę, jak nigdy,
przejść do rękoczynów.
7.
Damy pani
materiały, ale dopiero za 2 miesiące
Tak,
organizowane są kursy bez materiałów, podręczników, flashy. Jesteś lektorem to
prowadź, twój problem jak to zrobisz, ale masz to zrobić dobrze, bo w umowie
masz o tym paragraf. Materiały możesz sobie odebrać w listopadzie, tylko w
czwartki od 13.30 do 14 pod tym i tym adresem. Do tej pory jakoś sobie radź ze
swoimi pomocami, oczywiście za darmo. A jeśli mogłaby pani udostępnić te
materiały też innym lektorom, bo są tak starannie wykonane i ciekawe, bylibyśmy
wdzięczni. Dodatek pieniężny? Nie przewidujemy takowego.
A tak zupełnie poza tym
to uwielbiam swoją pracę, serio :D Pracę, a nie to, co do niej co roku prowadzi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz