Na wielu dziwnych
powielanych przeze mnie wzorcach zachowań potrafię się złapać, ale najbardziej
irytuje mnie i zadziwia moje powracające poczucie winy za coś, co właśnie robię
lub za coś, co właśnie jest mi robione. Tak było też dzisiaj, tym razem poszło
o udzielenie pomocy medycznej…
Niezbadane są zaułki
ludzkiej psychiki. Teoretycznie wszystko co robisz ma jakiś powód, genezę, jest
wywołane jakimś bodźcem, silną emocją, traumą z dzieciństwa, powielanym wzorcem
zachowań itd. W praktyce zaś robisz coś, a sam nie wiesz czemu. Gorzej –
czasami robisz jedno, bo wiesz, że tak trzeba/tak jest w porządku/tak zrobiłby
normalny człowiek (niepotrzebne skreślić), ale jednocześnie czujesz, że twoje
działania są sprzeczne z twoim uczuciem, moralnością, wewnętrznymi
przekonaniami opartymi na cholera wie czym. Jeszcze gorzej kiedy czujesz się z
czymś źle, a reszta ludzi kretyńsko puka się w czoło, kiedy mówisz o tym
otwarcie.