Piszesz licencjat? Magisterkę? Oblałeś matę na maturze? A może jesteś freelancerem i właśnie dostałeś ciekawe zlecenie, przy którym szorowanie zaschniętej patelni wydaje się być arcykreatywnym zajeciem? A może po prostu do Twojego urlopu zostało jeszcze sporo czasu, wszyscy wyjechali a Ty nie masz jak zabić czasu? Jeśli tak, to idealnie trafiłeś!
Założę się, że jest tu parę osób, dla których wakacje nie są do końca wakacjami lecz okresem przejściowym pomiędzy oblaniem czegoś a poprawką. Albo nie podejściem do czegoś a drugim terminem. Sytuacja znana na 99% społeczeństwa, przynajmniej tej cześci, która miała jakąkolwiek przygodę z bardziej zaawansowaną edukacją. Żeby nie było - jestem świadoma powagi sytuacji, kampania wrześniowa lub obrona w październiku to nic fajnego zważywszy na to jak szybko wtedy lecą wakacje i jak ciężkim balastem jest świadomość, że w końcu TRZEBA usiąść na dupie, wylogować się z fejsa, uświadomić sobie, że i tak nie dasz rady obejrzeć całego youtuba, że okna są wystarczająco czyste a piasek na pustyni czuje się świetnie takim jaki jest i nie ma potrzeby go zamiatać.