piątek, 31 lipca 2015

Pozwól sobie odpocząć (cz. I)

Natłok myśli, natłok zdarzeń, natłok emocji. Dzień po dniu, chwile pędzące na złamanie karku w trasie dom-praca lub dom-szkoła. Ktoś znów coś od ciebie chce, prosi, pyta, zleca, wymaga i pogania. Deadline, raport, sprawozdanie. W tym wszystkim ty, a raczej ponad tym wszystkim wystający jedynie czubek twojej głowy.



Chyba nie potrafimy już odpoczywać. Walczymy z codziennością w systemie 24-godzinnym i kiedy nadchodzi weekend odbija nam szajba. Zakupy, sprzątanie, nadrabianie spotkań z ludźmi, udowadnianie wszystkim wokół, że jesteśmy super społeczni. Impreza, koncert, piwko, small talk i powrót do domu w środku nocy. Wybici z tygodniowego rytmu panicznie próbujemy upchnąć te FAJNE rzeczy w dwa dni, bo tak trzeba. Bo tak odpoczywają spoko ludzie. A może nie?


Pamiętam, że będąc młodsza nie potrafiłam cieszyć się z ciszy i samotności. Chociaż nie, z samotności cieszyłam się zawsze. Każda chwila w zamkniętym pokoju z książką, kubkiem herbaty, kocem i psem przygniatającym mi nogi tak, że odcinał mi dopływ krwi do stóp były dla mnie zbawienne. Za to nie dostrzegałam natury praktycznie wcale. Nie widziałam piękna jeziora czy łąki, nie czułam tego, że wchodząc do lasu nabieram zupełnie innego oddechu. Każdy spacer po lesie dłużył się niemiłosiernie i liczyłam tylko minuty do powrotu. Wakacje na zadupiu na dłuższą metę wykańczały mnie nerwowo, ratowała mnie tylko świadomość, że wzięłam ze sobą książkę do poczytania wieczorem. Wybawieniem było zwiedzanie i wypatrywanie z nosem przyklejonym do szyby auta znaków cywilizacji, sklepu, supermarketu, księgarni czy kiosku i, ogólnie, LUDZI występujących w zbitym tłumie, a nie kierującego traktorem pana w słomkowym kapeluszu, po którym przez najbliższe pół godziny już nikt nie przejedzie.
I było to dobre! Odpoczywałam tam, gdzie coś się działo. Chociaż może tylko tak mi się wydawało?

Trójmiasto, upragniony tłum


Szukamy non stop bodźców, mózgowych zapychaczy świadomości w postaci włączonej muzyki w tle, sprawdzanego co chwilę telefonu i szukania poklasku na instagramie. Brzęczenie telewizora, radia i plumkanie powiadomień na fejsie. I można powiedzieć, że każdy bodźcowy sposób na spędzanie czasu wprawia nas w dobry nastrój, zajmuje głowę i pozwala się wyłączyć. Niestety, wyłączenie jest tylko pozorne, bo odcinając się od codziennych zmartwień włączamy się na kontrolowanie nowych rozpraszaczy. Nie miałeś kiedyś tak, że chciałeś wywalić komputer przez okno, wyłączyć telefon na kilka dni? Ha! Na kilka godzin chociaż! Usunąć konto na fejsie, albo chociaż poblokować widoczność postów niektórych irytujących osób? Udało ci się?

Jeżeli miałabym wyszukiwać u siebie oznak starzenia to jedną z głównych byłaby zmiana sposobu odpoczywania. Teraz już rozkminiłam, że dobra zabawa to nie to samo co mentalny odpoczynek. W rezultacie 10 razy częściej jestem w lesie niż w mieście na koncercie lokalnego zespołu. Każde wejście do lasu rozpoczynam głębokim sztachnięciem zapachem igieł i szyszek. Wow, nagle widzę jagody, śliczne małe smaczne jagódki, a tam mech i błyszczący robaczek. I najlepsze - mogę iść w nieskończoność, aż się zmęczę, już nikt mnie nie musi ciągnąć. Idąc tak uskuteczniam totalny reset, oczy doznają szoku patrząc w dal zamiast w ekran i nagle wszystko wydaje ci się takie... ładne. Pamiętam jak w tegoroczną Wielką Sobotę zaraz po święceniu koszyczka pojechałam z chłopakiem na spacer do lasu. Pogoda typowo w kratkę, raz słońce raz chmury. Idąc tak, zupełnie niespodziewanie zaczął sypać śnieg. Najpierw drobny, aż rozkręcił się na dobre, do wielkich grubych białych płatów. To była jedna z piękniejszych rzeczy jakie widziałam, połączenie wstępnej wiosennej zieleni z jeszcze zimową bielą. Nawet film nakręciliśmy, na którym piszczymy jak dzieci.

Zdjęcie z pewnego spaceru :)

Praca domowa? Wyjdź z domu i pobaw się w przedszkolaka - poszukaj Pani Lata, obejrzyj z bliska mech (mech z bliska to jakiś mindfuck), zjedz jeżyny z krzaka (olej to, że sikały na nie lisy), zbierz letni polny bukiet (uważaj na morderczy barszcz sosnowskiego), wsadź duży palec do lodowatego strumyka (może złowisz rybę!) i złap wielką ropuchę (może okazać się księciem).

I weź już przestań gonić za wszystkim czego tak naprawdę nie potrzebujesz.

Spacer po raz kolejny

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz