Nigdy nie robiłam
noworocznych podsumowań, a co dopiero postanowień. Zarówno jedne jak i drugie
napawają mnie lekkim niepokojem jeśli chodzi o to co będzie w nowym roku, oraz
żalem, że w tym minionym nie zrobiłam tego co chciałam. W tym roku zmieniam
podejście i zamiast fiksować się na konkretach, postanowiłam spojrzeć na
wszystko z dystansu.
Jaki był 2015 rok?
Ten rok był ciężki, w
szczególności jego początek. W styczniu 2015 roku wykryto u mojej mamy poważną
chorobę i tego samego miesiąca udała się do szpitala 150km od Częstochowy,
gdzie spędziła miesiąc na badaniach i leczeniu. Trud, z jakim przyszło mi się
zmagać, pozbawił mnie kolejnych kilogramów i dostarczył kolejnych fal anemii.
Na początku stycznia
wzięłam udział w sesji zdjęciowej u znajomego fotografa, która otworzyła mi
oczy na kilka ważnych spraw. O jednej z nich, mianowicie o dobroczynnych działaniach
bardziej „odważnych” zdjęć, napiszę może kiedy indziej, aczkolwiek dziękuję za
nie fotografowi już dzisiaj J
W 2015 założyłam też tego
bloga, jednakże powód tego kroku pozostaje dla mnie nadal nieznany :P Pewnie ma
to związek z zalegającą we mnie chęcią do pisania, lekko zdeptaną w czasach
licealnych, jednak usilnie próbującą się wybić na powierzchnię i sprawdzenia,
co na to inni. Nie mogę powiedzieć, że grzeszyłam regularnością w pisaniu,
jednak z ręką na sercu przysięgam, że kiedy miałam o czym i miałam fazę, to
tekst pisał się sam. Wszystkim, którzy trafili tu w tym pierwszym roku działalności
przesyłam ogromne podziękowania, w szczególności blogerek takich jak Curly Owca,
Moja Sztukoteka, iTysia, Kreatywa, Sieczkarnia i thatAlexa, które regularnie
do mnie wracały i do których sama chętnie zaglądam J
Latem 2015 roku podjęłam
próbę bycia super fit i zaczęłam biegać. Skończyłam po 3 dniach po kontuzji
kolana, która ciągnęła się miesiąc. Edytce dziękuję za namiar na genialnego
fizjoterapeutę J
Podróżowo-koncertowo rok
2015 przedstawił się dość przyzwoicie. Byłam w Mosznej, w Wiśle, w Ustroniu,
bawiliśmy się na dwóch koncertach, z czego na obu z nich razem z Riverside.
Chyba nie muszę mówić, komu za to dziękuję :*
Dalej jestem Panią Od
Angielskiego, oczywiście nie obyło się bez wrześniowych zawirowań związanych z
migrowaniem z firmy do firmy, jednak na chwilę obecną – stan 31 grudnia – mogę powiedzieć,
że jest już wreszcie stabilnie!
Jaki będzie 2016 rok?
Tak jak pisałam, nie
robię postanowień opartych na konkretach, bo te konkrety nie działają, choćbym
nie wiem jak się starała. Człowiek tylko cały styczeń się fiksuje na tym, co sobie
gdzieś tam zapisał w kalendarzu i spina poślady z byle powodu. Styczeń sam w
sobie jako miesiąc też nie pomaga, osobiście uważam, że to najgorszy miesiąc
(zaraz po listopadzie) w roku – poświąteczna i sylwestrowa ekscytacja mija, dalej
jest szaroburo, zero śniegu na horyzoncie, do wiosny daleko, nie za bardzo jest
na co czekać i nie wiadomo w co ulokować energię. Stąd też moje, szumnie zwane,
postanowienia noworoczne.
1.
Nie traktować
wszystkiego nadmiernie poważnie. Nikt inny wokół mnie tego nie robi i wychodzi
na tym o wiele zdrowiej. Nie myśleć, nie analizować i nie rozkminiać pierdół.
Robić, może mniej dokładnie, może bardziej „na odwal się”, ale robić. Nie
myśleć.
2.
Kłaść się wcześniej,
wstawać wcześniej. Ogólnie doprowadzić do tego, że nie będę kłaść się później
niż o 1. Tylko tyle i aż tyle, za bardzo lubię nocny spokój w domu.
3.
Więcej
czytać, mniej scrollować. Miałam przez jeden tydzień przesyt wszystkiego co
związane z internetem, potrafiłam nie sprawdzać fejsa przez cały dzień. Było mi
wtedy z tym tak dobrze, że aż się sama zdziwiłam. Więcej żyć w stanie logged
out.
4.
Nie kupować
więcej niż 1 lakier do paznokci miesięcznie. Po prostu.
5.
Dać sobie
prawo do słabości. Nie wariować na punkcie pracy skoro nawet szefostwo tego nie
robi. Nie odpisywać na maile szybciej niż następnego dnia. Dać sobie prawo do
naturalnego rozwoju sytuacji, nie ważne co by to było – ma iść samo, niepoganiane
i niespowalniane. Więcej obserwować i przyjmować takie, jakie jest. Nie
oczekiwać, nie zakładać, że coś będzie takie albo inne. No i znowu – nie myśleć.
Życzę
Wam wszystkim szczęśliwego Nowego Roku, niech 2016 również będzie spokojniejszy,
róbcie to, na co macie w danej chwili ochotę, nie słuchajcie za bardzo
rodziców, więcej spacerujcie po lesie a mniej po fejsowych profilach. Więcej sobie dogadzajcie.
I myślcie
tylko kiedy trzeba, a będzie dobrze!