poniedziałek, 8 czerwca 2015

Tydzień w pigułce (1)


Co jak co, ale aura jaką zaserwowała nam pogoda podczas ostatniego długiego weekendu była zwalająca z nóg, dosłownie i w przenośni. I tak jak majówkę mieliśmy średnio udaną, to tym razem postanowiliśmy wykorzystać te dni na maxa i nie zalegać tyłkami na kanapie przed serialem. Chociaż czas na serial też się znalazł :P


Tydzień w skrócie przedstawiał się następująco:



4-dniowy intensywny chillout zaczęliśmy już w środę po mojej pracy. Na pierwszym planie spodnie, które niewątpliwie będą moim hitem tego lata. Ktoś kto wymyślił przewiewne alladynki powinien dostać Nobla.


Masłońskie, koło Częstochowy (polecam, w szczególności zachody!)


Mój chłopak w roli fotografa - z każdym kolejnym razem zaskakuje mnie coraz to bardziej!


Czy tylko mnie przypomina to Marsa?


Jeden z powodów, dla których mogłabym się stamtąd nie ruszać.


Wodne rowerowanie - tanio i przyjemnie, czegóż więcej trzeba?



W tym tygodniu skończyliśmy również pierwszy sezon House of Cards. Ktoś ogląda(ł)? Jakie wrażenia? U nas bardzo mieszane...


Nie mogłabym zapomnieć o ostatnim odcinku Gry o Tron, w którym działo się tyle, że na sam ten odcinek budżet wynosił chyba tyle samo co na pozostałe 7 poprzednich. Sojusz Tyriona z Daenerys to spełnienie moich marzeń, nie wspominając o powoli tracącej rozum Cersei.





W tym tygodniu ponardabiałam też zaległości na jednym z moich ulubionych blogów, który prowadzony jest przez kuratora sądowego. "Trudne sprawy" w hardkorowym absolutnie nie fikcyjnym wydaniu. Polecam! 


Książkowo rzecz biorąc, skończyłam też "Kochanie, zabiłam nasze koty" Doroty Masłowskiej. Niestety, wszechobecna internetowa miłość do tej autorki jest dla mnie kompletnie niezrozumiała. Same zabiegi językowe mające na celu wywołanie wrażenia kiepskiego tłumaczenia z języka angielskiego są faktycznie ciekawe i zwracają uwagę podczas czytania, jednak treściowo kompletnie nie przypadła mi do gustu. Chwilowo męczę się jeszcze z "Wojną polsko-ruską pod flagą biało-czerwoną", ale irytacja jaką wbudzają we mnie bohaterowie tej książki chyba niestety nie pozwoli mi na jej dokończenie. Rzadko zostawiam nieprzeczytane książki, tym razem jednak poddaję się, tak samo jak i jej adaptację wyłączyłam po 10 minutach. Ciekawość kontrowersyjną autorką uważam za zaspokojoną, mogę więc z podkulonym ogonem wrócić do moich "Dam Złotego Wieku".



A jak Wy spędziliście swój długi weekend?




5 komentarzy:

  1. Wypoczynek jak widzę udany bardzo;)
    Obejrzałam dotychczasowe trzy sezony "House of Cards" i jestem pod dużym wrażeniem tego serialu - zwłaszcza drugiego sezonu. To jeden z najlepszych seriali, jakie oglądałam. Z kolei piąty sezon "Gro o tron" nie robi na mnie żadnego wrażenia, podobnie jak czwarty - nie rozumiem fenomenu tej produkcji, a oglądam już chyba tylko z przyzwyczajenia.

    OdpowiedzUsuń
  2. Przepiekne zdjecia! A Twoj chlopak ma talent :)
    Nie ogladam zadnych seriali, ksiazek czytam bardzo malo... choc lubie. Nie wiem jednak czemu tak rzadko po nie siegam, ALE... Probowalam czytac ta "wojne polso-ruska..." po obejrzeniu filmu, ktorego za cholere nie moglam zrozumiec :/ i ksiazke rowniez zostawilam, bo nie moglam przebrnac przez ten tekst.
    U mnie nie bylo weekendu ani dlugiego ani w ogole, bo w weekendy pracuje, wiec w wolnych chwilach czytalam blogi lub ksiazke "If I stay" :)


    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Widocznie poziom abstrakcyjności umysłu autorki jest nie dla nas :P Dla mnie to brzmi jak narkotyczny bełkot osób z problemami wyciągniętymi z "Trudnych spraw".

    Życzę jak najszybszych wolnych dni skumulowanych w jeden ciąg! :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Szczerze mówiąc aktualny sezon Gry nie wciąga już tak bardzo jak pierwszy, który chłonęłam z otwartą paszczą jak nastolatka, może obecnie też jest to już trochę przyzwyczajenie z mojej strony, aczkolwiek z przyjemnością odpalam każdy kolejny odcinek. "House of Cards" wydaje mi się bardzo suchy i bezuczuciowy. Najprawdopodobniej jest to spowodowane tym, że poprzedni serial jaki oglądałam to "Sons of anarchy", który mną totalnie pozamiatał - historią, settingiem (Kalifornia), postaciami i przede wszystkim soundtrackiem, który niemalże wydaje się być pisany na potrzeby filmu. Polecam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie oglądałam "Synów anarchii", ale wiele dobrego słyszałam o tym serialu, więc w końcu wypadałoby się przybrać do tego...

    OdpowiedzUsuń