niedziela, 12 kwietnia 2015

Geocaching, czyli jak zostałam poszukiwaczką skarbów

Założę się, że większość z Was chociaż raz bawiła się w podchody - rysowanie strzałek na chodniku, odnajdywanie zakodowanych wskazówek, zmyłki, zawiłości, nieścisłości, a na końcu upragniony skarb w postaci pluszaka, złotego kapsla lub pustej butelki po Coli. Podchody w konkurencji na najlepszą formę spędzania wolnego czasu plasowały się u mnie w ścisłej czołówce. Kiedy więc  przypadkiem odkryłam nową wersję zabawy w poszukiwaczy skarbów, myślałam, że oszaleję ze szczęścia :)

Źródło Google

Zacznę od tego, że od zawsze kręciło mnie łażenie po ruinach, opuszczonych zakładach, kamienicach, starych cmentarzach. Apogeum tych dziwnych upodobań przypadło na lata licealne, kiedy to zakupiłam swoją lustrzankę i fotografując przepiękne ściany z łuszczycą nauczyłam się fotografowania na trybie manualnym. Potem do tego dołożyłam modelkę i tworzyłam pierwsze super "oryginalne" sesje, głównie w częstochowskim Wełnopolu i cegielni, która nota bene została brutalnie zburzona do zera. Wtedy jednak nie wiedziałam jeszcze, że ma to swoją nazwę - Urban Exploring, w skrócie Urbex. A szkoda, bo może gdybym mówiła mamie, że "Idę na urbex" zamiast "Idę się szlajać po opuszczonej fabryce, w której w każdym momencie może mi spaść a łeb cegła", to miałaby spokojniejszy sen*.

środa, 1 kwietnia 2015

Rodzic = Kłamca

Wspominałam już, że każdy dzień w pracy czegoś mnie uczy? Dzisiejszy dzień nauczył mnie, że TRZEBA KŁAMAĆ.


Ot zwykła sytuacja. Grupa 5-latków. Po moich zajęciach w przedszkolu po chłopca przychodzi tatuś. Chłopiec oznajmia mnie i swojej wychowawczyni, że w piątek go nie będzie, bo idzie do dentysty. Mówi to z uśmiechem na ustach, tatuś obok czeka z kurteczką. Na co ja, również z uśmiechem odpowiadam...

"Ooo super, chociaż ja chyba wolałabym przyjść do przedszkola". 

To zdanie nie brzmi tak drastycznie jak brzmiałoby przy akompaniamencie "Lux Aeterna" (KLIK), a chyba w taki własnie sposób moje słowa usłyszał stojący obok tatuś. W odpowiedzi usłyszałam bowiem:

"PROSZĘ NIE STRASZYĆ MI DZIECKA"*...