środa, 12 sierpnia 2015

Z czym użera się lektor zanim podejmie pracę?

Od razu widać, że zbliża się połowa sierpnia, bo zaczynam sobie przypominać, że nieuchronny wrzesień jest tuż za rogiem. Wszędzie reklamy tornistrów i zeszytów, w sieciówkach kolekcje o kojąco brzmiącej nazwie „Back to school”, a człowieka szlag trafia. Pisząc „człowieka” mam na myśli, akurat w tym przypadku, lektora języka obcego.

Źródło http://blog.bondbrandloyalty.com/back-to-school-for-students-and-retailers

Wiecie, są dwa oblicza nadchodzącego roku szkolnego, a wszystko dlatego, że zdecydowana większość lektorów od lipca do września ma wakacje, ponieważ ich uczniowie również mają wakacje, logiczne. Z jednej strony nic tylko się cieszyć, bo chyba żaden inny zawód (oprócz nauczyciela) może korzystać z 2 miesięcy zbijania bąków. Wreszcie mamy czas na zajmowanie się swoimi problemami, na regenerację strun głosowych i poczucia, że jest się dorosłym, zdrowym psychicznie człowiekiem.
Z drugiej strony, po tak długiej przerwie aż się chce wracać! Już nawet nie chodzi o to, że przez 2 miesiące czujesz się jak pasożyt na chwilowym bezrobociu i chcesz iść do pracy z poczucia winy. Chodzi o to, że zwyczajnie tęsknisz za uczniami, za ich uśmiechniętymi mordkami i chęcią (jakakolwiek by nie była) do nauki i zwyczajnie CHCE CI SIĘ coś robić. Lektor ma ten komfort, że ma szansę zatęsknić i rozpocząć nowy cykl na świeżo, wypoczęty, niczym czysta karta.

Ale żeby nie było zbyt kolorowo – o ile nie masz podpisanej umowy na kilka lat z rzędu, to przełom sierpnia i września jest, niestety, szkołą biznesowego życia. Szkołą organizacji, prowadzenia kalendarza, negocjacji i asertywności. Te dwie ostatnie kwestie są chyba najistotniejsze.

Źródło http://memeguy.com/photo/53383/-days-after-a-job-interview

Zazwyczaj z dniem 30 czerwca kończy się umowa o pracę, a więc przez najbliższe dwa miesiące żyjesz w zawieszeniu nie wiedząc, co tak naprawdę będziesz robił od września. Nie wiesz, czy trafisz do tej samej firmy, ale oczywiście masz taką nadzieję. Masz nadzieję, ale jednocześnie zabezpieczasz się rozsyłając CV i czekając na telefony. Przez te 2 miesiące + dodatkowy wrzesień (największy chaos) dzwonią do ciebie rekruterzy (oczywiście przy dobrych wiatrach i dobrych chęciach). Wtedy się zaczyna…

1.       Dzwonienie nie wiadomo skąd
Dzwoni kobieta, nie przedstawia się, nie mówi z jakiej firmy ani skąd ma mój numer telefonu, tylko od razu „Czy nadal jest pani zainteresowana pracą?”. Na moje pytanie „Na jakiej zasadzie?” wiem tylko, że „Prowadzenie zajęć z języka angielskiego”. No tak, głupia ja, jak mogłam zadać tak oczywiste pytanie. Dociekam więc dalej „Mogłaby podać pani jakieś szczegóły?” na co słyszę „A mogłybyśmy się spotkać jutro, albo najlepiej za godzinę? Jest pani z Częstochowy?”. Bez komentarza.

2.       Super-ekstra-tajna umowa
Mój faworyt. „Tu jest umowa, najważniejsze są te dwa paragrafy (pokazuje palcem), proszę sobie przeczytać a ja w tym czasie poproszę pani dowód osobisty i numer konta”. Ha ha ha. Faktycznie, w tych paragrafach widnieje wysokość mojego wynagrodzenia i okres trwania umowy, ale poza nimi umowa ciągnie się na 3 strony maczkiem + aneks. Oczywiście nie wolno mi przeczytać umowy na spokojnie w domu i zastanowić się nad warunkami współpracy, muszę czytać tu i teraz, ale szybko, bo „za 5 minut mam następnego kandydata”. Czytam więc, przypominając sobie jak przed kolokwium wertowało się na szybko notatki, staram się wyciągnąć kwintesencję wszystkiego, ale jak brzmią umowy wie chyba każdy. Jak bełkot. Bełkot naszpikowany karami dla lektora za wszystko.

3.       Praca w zorganizowanych blokach zajęć
Blok zajęć to dla mnie minimum 3 pełne godziny w obojętnie jakim ale JEDNYM miejscu w przyzwoitej lokalizacji z dojazdem komunikacją miejską. Dla rektutera blok, to 2x45minut na wsi 30km pod miastem z PKSem raz na 2 godziny, oczywiście za marną stawkę, bo to wieś. Opłacalne jak kupowanie jedzenia w kinie. A skoro już o wsiach mowa, to…

4.       Brak dodatku delegacyjnego
Nigdzie w CV nie wpisuję, że posiadam swój własny samochód, więc wiadome jest, że stawiam na dojazdy komunikacją miejską. Oferta jaką złożono mi rok temu to 45min zajęć w szkole, do której dojazd zajmuje mi dokładnie tyle samo – 45 minut, nie uwzględniając korków. Dojazd obejmuje przesiadkę, czyli trasę w obie strony pokonuję 4 autobusami z 4 skasowaniami biletu, 2,80zł sztuka. Poza domem jestem więc 2h15min, za co zapłacone mam niecałe 25zł. Koszt dojazdu to 11,20zł co po podliczeniu daje zysk około 10zł/h. Na pytanie o zwrot kosztów dojazdu słyszę „Nie przewidujemy takowego”. W mojej drugiej szkole w tym samym czasie zarabiam 60zł. W stolicy 60zł to stawka za 45min zajęć. Dziękuję, dobranoc.

5.       W sumie to jeszcze nie wiemy, czego chcemy ale proszę podpisać umowę i być na nasze zawołanie
Standard w nowo otwieranych szkółkach. „Wie pani, jesteśmy nowi na rynku i sami jeszcze wiele nie wiemy”, „Mamy autorską metodę, której sami musimy się nauczyć”, „Proszę, tu są materiały o tej metodzie, proszę sobie przeczytać”, „Czy jest pani w razie czego dyspozycyjna cały dzień?”, „Nie wiemy, czy otworzą nam się grupy w centrum, ale proszę podpisać umowę, w razie czego powstanie grupa w Dalekiej Wsi”, „Czy mogłaby pani przeprowadzić kilka godzin zajęć dla rodziców, bo mogli panią ocenić?”, „Jeszcze nie wiemy, ile będzie grup, ale proszę sobie zarezerwować dla nas najlepiej 4 dni w tygodniu jak już coś będziemy wiedzieć”.

6.       Jesteś tylko nasz!!!
Najbardziej absurdalna rzecz ever – umowa na wyłączność, czyli lektor nie ma prawa pracować w innej firmie na tym samym stanowisku. Miałoby to sens, gdyby w ofercie był cały etat, ale niestety w grę wchodzą dodatkowe godziny. W skrócie, firma oferuje pracę dorywczą wymagając abyś się z tego utrzymał i nie łapał godzin nigdzie indziej. Kiedy widzę lub słyszę coś takiego mam ochotę, jak nigdy, przejść do rękoczynów.

7.       Damy pani materiały, ale dopiero za 2 miesiące
Tak, organizowane są kursy bez materiałów, podręczników, flashy. Jesteś lektorem to prowadź, twój problem jak to zrobisz, ale masz to zrobić dobrze, bo w umowie masz o tym paragraf. Materiały możesz sobie odebrać w listopadzie, tylko w czwartki od 13.30 do 14 pod tym i tym adresem. Do tej pory jakoś sobie radź ze swoimi pomocami, oczywiście za darmo. A jeśli mogłaby pani udostępnić te materiały też innym lektorom, bo są tak starannie wykonane i ciekawe, bylibyśmy wdzięczni. Dodatek pieniężny? Nie przewidujemy takowego.



A tak zupełnie poza tym to uwielbiam swoją pracę, serio :D Pracę, a nie to, co do niej co roku prowadzi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz